Rude, białe…..
Pewnego wieczoru, gdzieś w dalekim barze, przy piwku tak sobie siedząc z kolegami i dywagując juz nie pamiętam o czym, przyszedł sobie kotek, mruczał i cały czas się miział do mnie, więc postanowiłem, ze wezmę z sobą kotka i sprezentuje najlepszej z dziewczyn. Kiedy przyszedłem do domu, zadzwoniłem do najlepszej z dziewczyn z wiadomością że mam dla niej kotka, jakąś sekundę i 35 milisekundach usłyszałem nowe imię kotka…………..Franek.
Franek bardzo szybko stał się członkiem rodziny. Mieszkał w Opolu a ja po jakimś czasie, zostałem obdarowany drugim rudzielcem :).
Był tak mały i tak rozkoszny, że postanowiłem go zostawić, mieścił mi się w obu rękach, i od razu mnie polubił.
Kotek miał jedną wadę: lubil o 4 rano terroryzować mnie, nazwalismy go Bini – od terrorysty BinLadena 🙂
dziś już jest dużym kotkiem, ale nadal patrzy się na człowieka z tym obłędem w oczach
Nie minęły 3-4 lata dowiedziałem się, że jakiś biedny kotek szuka domu, więc postanowilismy mu pomóc, nadmieniam pomóc, więc zabrałem kotka do domu na czas jak nie znajdzie się nowy właściciel, no i się znalazł właściciel, kotek ma na imię Stefan /imię wybrane po 1sekundzie i 35 milisekundach/ 🙂
22.12.2011
Dziś o 17.25 odszedł od nas Bini, był duszą domu i najlepszym przyjacielem.